Matikář - naučíme matematiku. Každého.
Betano.cz - nová česká sázková kancelář

Nie zasypiaj (Pih)

Spełnienie marzeń to pobożne życzenie Ty skurwysynu nie wchodź na naszą ziemię Czyste sumienie i przyjaźń którą cenię To wszystko co widzisz to twoje otoczenie Jedno spojrzenie i już wszystko wiem Nie zaprzepaszczę szansy bo kocham nowy dzień Proszę Cię Boże cierpienie w radość zmień Ktoś rzuca cień i chce cię zranić Lecz mimo to ty nie przekraczaj granic Mają cię za nic spójrz życie przemawia Sprostaj wyzwaniom które ono stawia Ciągle namawiam otwórz szerzej oczy Pod osłoną nocy wciąż życie się toczy Widzisz tą pięść ona znowu się zaciska Droga przed nami wciąż jest wyboista Każdy egoista każdy swoje zbiera Przyjaźń zamiera wszystkim to doskwiera Otwarta cela ktoś wchodzi ktoś wychodzi Ja ciągle słyszę płacz strudzonych rodzin Nie każdy z nas się z tym zgodzi Obudź się głupcy śpią nie zasypiaj Dławi cię panika ? Spokojnie oddychaj Ruch na ulicach miasta jest obłędny A sen ? sen, sen jest śmierci krewnym (2x) Nieraz nie dwa poczujesz to ukłucie w sercu Później wszystko szybko bez zbędnych wstępów Akcja nabiera rozpędu utrata tchu Kilkanaście sekund mija… Na czasu cięciwie drżysz z czoła szybkiej klęski Łudzisz się że nikt nie przyłoży do niej ręki Wokół oczu z których płyną łzy na życzenie Padasz na los przełam zmęczenie Nie gorąca krew a chłód w psychice to atut Masz to przetrwasz w kraju skrajnych temperatur Dzień po dniu ucieka przed nami Czujesz się wolny ? a na nogach nosi kajdany Pęta na rękach marzysz żeby spełnić życzenie Musiałbyś żyć ze sto razy azyl Głupcy śpią stać ich na to wierzą w to Mam rację jest tak co ? no Przestań szukać w chaosie sensu Pozbądź się lęku wiem na pułapki życie ma wiele patentów Nie dajmy się zwariować bo przeżyć da się Tylko w filmach robią odpowiednie rzeczy w odpowiednim czasie Obudź się głupcy śpią nie zasypiaj Dławi cię panika ? Spokojnie oddychaj Ruch na ulicach miasta jest obłędny A sen ? sen, sen jest śmierci krewnym (2x) Podnieś się weź los w swoje dłonie Takich jak ty ja dobrym słowem chronię I ciągle gonię czas który ucieka Dla naszego człowieka zawsze drzwi otwarte Odwracam kartę te słowa nie są żartem Biorę się w garść i do przodu idę Mijając ludzi naznaczonych wstydem I choć byś chciał nie podetniesz skrzydeł We śnie czuje że nie śnie od potu mokry Ty też odpalasz kolejny szlug bezsenności Mieszkasz vis a vis w naszych oknach światła Mimo straconych dni nadzieja nie zgasła Ostatnia deska ratunku naszego gatunku Ktoś musi odpaść żebyś ty mógł zostać Czarne słońce na nas wszystkich cień kładzie Ten kto wypadł za burtę nie może chodzić po pokładzie Obudź się głupcy śpią nie zasypiaj Dławi cię panika ? Spokojnie oddychaj Ruch na ulicach miasta jest obłędny A sen ? sen, sen jest śmierci krewnym (2x)